sobota, 16 stycznia 2016

24. Zaręczyny w świetle księżyca



W poprzednim odcinku...


... chciałbym ci zadać pewne pytanie...

Zapraszam!


Środek nocy, księżyc, chłód zimy... Michał pada na kolano, wyciąga z maleńkiego pudełeczka pierścionek i zadaje swojej ukochanej pytanie:
- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?


- Ojej, jaki piękny!
- A co z odpowiedzią na moje pytanie?


- A, jak myślisz?
Zapadła chwila ciszy, niepewności. Michał wstał z kolana nieco zmieszany zaistniałą sytuacją. Nagle Zuzia uśmiechnęła się i wskoczyła mu w ramiona, aż się biednemu kolana ugnęły.
- No pewnie wariacie, TAK!


Nastepnego dnia, nie było rady, czas wracać do rzeczywistości! Przed nami kolejny dzień pracy, a do następnego awansu Zuzia musi:
z powodzeniem zdiagnozować i wyleczyć 5 pacjentów! 
No to do roboty!


Zaczęło się zwyczajnie, od rutynowych badań. Ale później:


Zaraza?! No i proszę, zawsze to jakieś novum!


Zuzia przybywa na miejsce zarazy, ale wszystko wygląda zupełnie normalnie. Zuzia obchodzi budynek.


A tam leży pierwszy zarażony pacjent.


Nasza dzielna pani doktor, wyciąga swoje magiczne "coś" (co przypomina mi pistolet do przekuwania uszu, albo do klejenia na gorąco, nieważne) i bynajmniej nie zajmuje się piercingiem, nie. Ona strzela do chorego w jego ramię (przez sweter) i cudownie go uzdrawia.
Magia!
A tak na marginesie, to czy pani doktor jadąca na tereny zakażone zarazą nie powinna czasem być w takim specjalnym kombinezonie?

Które można nabyć, już za jedyne 99,00 zł!


W środku zastaje jeszcze dwie ofiary zarazy. Nie bójcie się, im też pomogła tym magicznym pistoletem. Ok, Simowie wyleczeni, wracamy do szpitala.


Zuzia kończy badanie małej pacjentki, stawia dobrą diagnozę i leczy jej chorobę!
Tak więc mamy: 1/5

Kolejny pacjent, Kosmita zostaje również prawidłowo zdiagnozowany. Nieufnie podchodzi do galaretowatego lekarstwa. Pani doktor uspokaja go - To na pewno pomoże, na zdrowie!
I już mamy: 2/5 ;

A dzięki temu, że Zuzia została dłużej w pracy, udaje jej się wyleczyć Elsę i teraz ma : 3/5

Zuzia kończy pracę, zarabia: 3.185 $


Po powrocie do domu zastała rodzinkę niezwykle skupioną na swoich zajęciach. Luna uczyła się do kolejnego testu z historii, a Caroline ... Ta to już poszła na całość i włamała się na strony policji Oazy Zdrój.
Zuzia poczekała, aż w końcu wyłączy komputer i poprosiła ją do góry, do swojej sypialni. Najpierw chciała jej zrobić burę za to, co robi. Jednak wiedziała, że robi to wyłącznie dla ich dobra, więc odpuściła sobie.
- Chodź, znajdziemy coś dla ciebie w szafie. Nie możesz tak zimą paradować w szortach i podkoszulku.


- No, teraz to co innego. Wybierz sobie jeszcze jakąś sukienkę, mam nawet dwie z Twinbrook.


Piątek był dla Zuzi dniem wolnym od pracy. Jednak obudziła się o zwykłej porze. Kiedy zeszła na dół, zastała Lunę przy śniadanku
- Dzień dobry Skarbie. Jutro wielki dzień, przeprowadzka! Pewnie już nie możesz się doczekać.


- Tak, bardzo się cieszę. To znaczy, dobrze mi tu uciebie ciociu, ale tęsknię... Za Wierzbową Zatoczką i za... Aleksandrem.


- Ależ ja to doskonale rozumiem. Chcę jednak, żebyś zatrzymała swój klucz do mojego domu. Zawsze możesz tu przyjechać i czuć się, jak u siebie.
- Dziękuję ciociu, tak bardzo cię kocham!


Kiedy Luna pobiegła do szkoły, Zuzia zajęła się ogrodem.
- Hej Zuziu - usłyszała głos Michała - jesteś bardzo zajęta?
- Nie, już kończę.
- Może przejdziemy się nad rzekę, pogadamy?


- Pięknie tu - rozmarzył się Michał
- Tak, pięknie - potwierdziła Zuzia, jednak zaraz dodała - Tylko czegoś tu brakuje.
- Czego?
- Sunset Valley, prawdziwej zimy, Aniołów na śniegu, śnieżycy... Tu wszystko jest takie idealnie sztuczne.


- I właśnie między innymi o tym chciałem z tobą porozmawiać. To znaczy, chciałbym byśmy ustalili datę ślubu. Najlepiej jak najbliższą. No i podjęli decyzję, gdzie będziemy mieszkać po ślubie.


- Hm, myślę, że urządzimy jakaś skromną imprę weselną, w przyszły weekend. A zamieszkamy w Sunset Valley, jak to tylko będzie możliwe. Jak myślisz?


- Myślę, że jestem największym szczęściarzem na świecie!
- Szczęściarzem, który zaraz spóźni się do pracy - słusznie zauważyła Zuzia, która wciąż z wielkim uśmiechem na ustach, wróciła do domu.


Caroline, jak zwykle siedziała ze wzrokiem wpatrzonym w migający ekran komputera. Nie chciała jej przeszkadzać, wiec zajęła się zielarstwem!


Po uwarzeniu kilku ekstraktów z ognioliścia, udało się jej się dotrzeć do ostatniego stopnia znajomości zielarstwa - wypełniając osiągnięcie: Ścieżka Natury i ...


Wypełniając swoją Aspirację życiową! Brawo!


Natomiast Caroline, odkrywa coraz to większe tajemnice sióstr Kaliente.


W piątek, po szkole przychodzi z niezapowiedzianą wizytą Luna, koleżanka Luny (fajnie to brzmi!)
- O dobrze, że jesteś, pomożesz mi przy pakowaniu ciuchów. Jutro popołudniu przeprowadzamy się do Wierzbowej Zatoczki!


W przerwie pakowania, lekki posiłek. Dziewczyny rozmawiają o przeprowadzce.
- Ciekawe, czy Aleksander mnie pozna? I czy nasz dom nadal wygląda tak samo? Ciociu, a mogę zabrać meble z mojego pokoju?
- Oczywiście kochanie, należą do ciebie.
Pakowanie zajęło ładnych kilka godzin. W końcu przy pomocy wszystkich obecnych domowników zapakowano ostatnie kartony. Nawet nie wiadomo kiedy większość "padła" z przemęczenia w swoich łóżkach.


Bardzo późnym wieczorem wraca do domu, po pracy, Michał. O, ma nowe ubranie! No tak, dostał awans! A narzeczona śpi wykończona. Trudno, powie jej o tym jutro.


- Pst, pst... Zuzia, wstań! Musimy pogadać.
- No co ty, teraz?
- To ważne. zejdź na dół do jadalni. Ja idę obudzić Zośkę.


- Tak tylko chciałam zapytać, czy wiesz która godzina?
- Wyobraź sobie, że doskonale wiem!


- Słuchajcie, nie jest dobrze. Powiem więcej, jest bardzo źle. Siostry Kaliente nadal knują, niedługo nikt nie będzie mógł podróżować między światami, bez ich pozwolenia. Chcą zmonopolizować taka możliwość i niewątpliwie, jeśli ktoś im zechce w tym przeszkodzić może nagle zniknąć. Tak, jak ty Zosiu. Już znalazłam w raportach policyjnych dziwne zniknięcia. Niestety nie możemy udowodnić, a jestem o tym przekonana, że stoją za nimi właśnie nasze siostry Kaliente!


- One są niezwykle przebiegłe. Za naszym porwaniem stał niejaki Wredny Bolo...


- A Bella? Przecież była świadkiem, dawała im okup...


- Tak, ale nie ma na to dowodu. Nikt jej przecież nie pokwitował odbioru gotówki! więc mamy klasyczne słowo, przeciwko słowu. Czyli nic nie mamy.


- Jestem taka zła! Odnoszę wrażenie, że zanim straciłam pamięć, coś się zdarzyło, coś odkryłam. To musiało być niezwykle ważne, skoro udało im się przekupić nawet naszego ojca!


- Siostrzyczko, niedługo zostanę ordynatorem szpitala. Postaram się otworzyć oddział złożony z najlepszych psychologów, psychiatrów. Oni na pewno pomogą ci odzyskać całkowitą pamięć. Nie tylko jakieś urywki!


- Dziewczyny! - krzyknęła Caroline - Nie mamy na to czasu. Czy wy nie rozumiecie? Musimy działać teraz!

I nagle uspokoiła się, jakaś doskonała myśl przeszła przez jej głowę.


- A co, jeśli Zosia potrzebuje jedynie jakiegoś bodźca. Miejsca, rzeczy, czegoś co pomogło by jej w jakiś sposób naprowadzić jej wspomnienia na właściwe miejsce? Co powiecie na krótką wycieczkę do Twinbrook, w poszukiwaniu wspomnień? Jest północ, tunel czeka...


I tak w świetle księżyca trzy młode kobiety, ubrane w sukienki z Trójkowej krainy, zjawiły się w Oazie Zdrój. Skąd tylko ciemny tunel dzielił je od wspomnień z przeszłości...

CDN.

3 komentarze:

  1. Wow, już czuję ten dreszczyk emocji! Cieszy mnie też, że Zuzia zaręczyła się z Michałem - oby było że sobą szczęśliwi :) Czyżby nasza Luna podkochiwała się w Aleksandrze? xD Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj moja wierna Czytelniczko! Tak, powoli wszystko zaczyna się wyjaśniać. Zobaczymy co los przyniesie. Buziaki i miłego weekendu:)

      Usuń